środa, 21 kwietnia 2010

Dlaczego "suwerenność narodu" to oksymoron?

Jednym z wielu pojęć konstytuujących naszą obecną postcywilizacje jest "suwerenność narodu" zaraz wyjaśnię czemu to określenie ma tyle samo sensu co "demokratyczne państwo prawa urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej" (sic!). Najpierw trzeba rozłożyć to zdanie na części pierwsze, potem stanie się jasne dlaczego jest ono bezsensowne.
Suwerenność to zdolność do samodzielnego, niezależnego od innych podmiotów sprawowania władzy politycznej nad określonym terytorium, grupą osób lub samym sobą. Ta definicja jest jasna i prosta i nie trzeba jej dalej wyjaśniać.
Sprawa komplikuje się w przypadku narodu, ponieważ istnieją dwie definicje które oznaczają co innego jednak często są używane zamiennie. Według pierwszej (etatystycznej) naród to obywatele jednego państwa, narodowość to tyle co obywatelstwo.Według drugiej (kulturowo-historycznej) naród jest wspólnotą historyczną, kulturową, językową, religijną i etniczną. Ponieważ wszystkie z powyższych cech nie zawsze występują jednocześnie i odgrywają różną rolę w kształtowaniu tożsamości narodowej, narodowość jest zawsze niedookreślona i nie można postawić jej wyraźnych granic. Według pierwszej definicji naród musi żyć w jednym państwie, co oznacza że najpierw musiało być państwo które potem stworzyło naród. Druga definicja mówi że powstawanie narodu jest długotrwałym procesem historycznym na który wpływ ma wiele czynników, naród nie może powstać z niczego nie może być też wykreowany przy pomocy przymusu. Do narodu należy ten kto po pierwsze uważa że do niego należy (autoidentyfikacja jest koniecznym ale nie wystarczającym warunkiem) oraz dzieli swoją kulturę, religię, język, pochodzenie etniczne z innymi podobnymi mu ludźmi. Pierwsza definicja skupia się na aspektach materialnych - władza i terytorium, jest mechanistyczna, oznacza zewnętrzny przymus. Druga natomiast skupia się na aspektach niematerialnych - kultura i język, jest organiczna, wymaga wewnętrznej akceptacji.
Po rozłożeniu "suwerenności narodowej" na części pierwsze można bez trudu udowodnić że zdanie to samo sobie przeczy i to nie zależnie którą definicję narodu przyjmiemy. Jeżeli przyjmiemy pierwszą oznacza to że nie ma narodu bez państwa tak samo jak państwa bez narodu. Żeby było państwo konieczny jest naród i żeby powstał naród konieczne jest państwo, oznacza to że nie może zaistnieć ani jedno ani drugie ponieważ jedna z tych rzeczy musiała by istnieć najpierw a nie może zaistnieć bez drugiej. Jeżeli natomiast przyjmiemy drugą definicję czyli narodu jako wspólnoty przede wszystkim duchowej, to musimy sobie również uświadomić że należą do niej nie tylko ci którzy żyją obecnie ale także ci którzy już umarli (bez nich nie mogłaby powstać i trwać ta wspólnota) oraz ci którzy się jeszcze nie narodzili. W jaki więc sposób mogą oni być zdolni do samodzielnego niezależnego od innych podmiotów sprawowania władzy politycznej?
Powyższe rozumowanie potwierdza również historia która pokazuje że istniały i istnieją narody które przez wieki nie miały państw (Polacy, Grecy, Żydzi), narody które miały wiele państw (Niemcy, Włosi) jak również państwa wielonarodowe (Wielka Brytania, ZSRS, Czechosłowacja, Jugosławia, Austro-Węgry)